Pani domu

Urodziłaś się dziewczynką. Dorastałaś jako dziewczynka, bawiąc się lalkami, wożąc je w wózkach i bawiąc się w dom. Później wzdychałaś do chłopców z wyższych klas, wyobrażając sobie swojego przyszłego wybranka, ślub i biały domek z ogródkiem. Następnie nadszedł w końcu ten czas, kiedy zaczęłaś spotykać się z mężczyznami i poznałaś tego jedynego. I twoje oczekiwania z dzieciństwa właściwie się spełniły, znalazłaś swojego wybranka, mieliście piękny ślub, wspaniałe wesele do białego rana, zamieszkaliście razem. Początkowo bycie „perfekcyjną panią domu” ograniczało się do zrobienia kanapek na śniadanie, obiad jedliście na mieście, a kolację robił mąż. Wstawiałaś pranie, nie prasowałaś na zapas, bo właściwie po co, skoro można wyprasować przed wyjściem, a sprzątanie robiłaś raz w tygodniu, w sobotę. Po okresie luzu, wolności i cieszenia się sobą nawzajem, stwierdziliście, że już nadszedł czas na to, aby w waszym życiu pojawił się ktoś jeszcze. Kiedy byłaś w ciąży dużo czytałaś o prowadzeniu domu, gotowaniu i wychowywaniu dziecka. Uważałaś się za ekspertkę od wszystkiego, postanowiłaś nawet zacząć prowadzić własnego bloga. Miałaś na to mnóstwo czasu, a pisanie, robienie zdjęć i publikowanie wpisów sprawiało ci masę radości. Później urodziła się wasza córeczka, która nieco wywróciła wasz świat do góry nogami. Okazało się, że nie tylko śpi i je, ale też czasami płacze, a czas jej jedzenia trwa od godziny do nieskończoności. Z czasem jakoś udało się wam dojść do porozumienia, coraz bardziej odnajdywałaś się w roli matki, część porad z książek zaczęła się nawet sprawdzać i przydawać. Nadszedł czas rozszerzania diety. Oczywiście postanowiłaś sama gotować wszystkie potrawy, jak najwięcej na parze, składniki kupowałaś tylko w sklepach ekologicznych, bez chemii. Poznawałaś nowe przepisy, próbowałaś nowych rzeczy. Któregoś dnia postanowiłaś ugotować ulubione danie męża – kluski śląskie z sosem. Ugotowałaś ziemniaki, wystudziłaś, dodałaś odpowiednią porcję skrobi ziemniaczanej, ulepiłaś piękne kluski z dziurką. Nastawiłaś wodę i pojawiło się pytanie „ile gotować kluski śląskie?” Przeszukałaś swoje książki kucharskie i okazało się, że nie ma tam na nie przepisu. Z tematycznej strony internetowej dowiedziałaś się, że należy je gotować około trzech minut od wypłynięcia na powierzchnię. Tak też zrobiłaś. Sos miałaś już gotowy. Kluski wyszły świetne, mąż był zachwycony, smakowały również córce. Postanowiłaś próbować nowych przepisów na kluski, nie tylko śląskie, ale także leniwe, kopytka, gnocchi, z dyni, ze szpinaku. Stałaś się specjalistką od klusek. Cały czas doskonaliłaś się w gotowaniu, prowadzeniu domu, zajmowaniu się dzieckiem. Poradniki przestały ci być potrzebne, znajomi uważali, że sama jesteś takim poradnikiem. Śmiali się, że może byś wydała książkę. Najpierw śmiałaś się razem z nimi. Później pomyślałaś, że może jednak to dobry pomysł. Napisałaś książkę, która była poradnikiem mówiącym, w jaki sposób stać się dobrą panią domu dbającą o całokształt i pamiętającą o własnym szczęściu. Stałaś się kobietą ze swoich dziecięcych marze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here